Oto niektóre z najważniejszych wydarzeń z ubiegłego tygodnia:
Dowiedz się więcej o tych wydarzeniach w tym tygodniowym przeglądzie.
Sztuczna inteligencja pomogła S&P 500 wzrosnąć o około 15% od początku roku, co wystarczyło, aby indeks osiągnął ponad 30 rekordowych poziomów w tym okresie. Ale spojrzenie pod maskę pokazuje, że wiele akcji, które skorzystały z wczesnego entuzjazmu dla sztucznej inteligencji, w rzeczywistości spadło w tym roku, co sugeruje, że inwestorzy coraz częściej rozróżniają dobre i złe firmy wśród tych, które twierdzą, że są dużymi zwycięzcami trendu sztucznej inteligencji.
Około 60% akcji w S&P 500 wzrosło w tym roku, ale ponad połowa akcji w "Koszyku Zwycięzców Sztucznej Inteligencji" Citi spadła (indeks składa się z firm uważanych za beneficjentów sztucznej inteligencji, a koszyk wzbudził w zeszłym roku duże zainteresowanie wśród klientów banku). To gwałtowny zwrot w stosunku do 2023 roku, kiedy ponad trzy czwarte firm w koszyku sztucznej inteligencji odnotowało wzrost cen swoich akcji. Odwrócenie sytuacji następuje w momencie, gdy inwestorzy zaczynają patrzeć poza optymistyczne komentarze zarządów dotyczące sztucznej inteligencji, skupiając się zamiast tego na tym, czy firmy mogą potwierdzić swoje twierdzenia rzeczywistymi przychodami z tej technologii. Innymi słowy, samo powtarzanie "sztucznej inteligencji" podczas konferencji dotyczących wyników finansowych nie wystarcza już, aby zarząd firmy mógł zaimponować inwestorom.
Oznacza to, że na razie inwestorzy coraz bardziej skupiają się na jednej firmie, która odnosi największe namacalne korzyści ze sztucznej inteligencji: Nvidia. Firma dominuje na rynku swoimi bardzo poszukiwanymi chipami, które pomagają zasilać centra danych obsługujące złożone zadania obliczeniowe wymagane przez aplikacje sztucznej inteligencji. Tak bardzo, że w tym kwartale spodziewa się osiągnąć większe przychody niż przez cały rok 2023. Ten sukces spowodował, że cena akcji Nvidii w tym roku wzrosła ponad dwukrotnie, po ponad trzykrotnym wzroście w 2023 roku. Firma osiągnęła również kolejny kamień milowy w ubiegłym tygodniu: wyprzedziła Microsoft, stając się najbardziej wartościową firmą na świecie pod względem kapitalizacji rynkowej.
Indyjskie akcje od pewnego czasu są częścią głównych indeksów rynków wschodzących, ale dług publiczny kraju nigdy nie otrzymał takiego samego uznania. W końcu rząd nie emituje żadnych obligacji denominowanych w walutach obcych, a jego lokalne obligacje w rupiach historycznie były niedostępne dla inwestorów zagranicznych.
Ale to się zmieniło na początku 2020 roku. Gdy pandemia niszczyła indyjską gospodarkę, a rząd pożyczał w rekordowym tempie, aby sfinansować ogromny pakiet stymulacyjny, otworzył szeroki zakres swojego rynku obligacji skarbowych dla inwestorów zagranicznych. Ten nowo zdobyty dostęp, w połączeniu z rosnącym zainteresowaniem inwestowaniem w najszybciej rozwijającą się dużą gospodarkę świata, skłonił JPMorgan do ogłoszenia we wrześniu, że doda dług publiczny Indii do swojego największego indeksu obligacji rynków wschodzących. Ten ruch, który oficjalnie wszedł w życie w piątek, był pierwszym w historii przyjęciem kraju do globalnego indeksu obligacji. Włączenie będzie odbywać się stopniowo przez dziesięć miesięcy, z wagą około 1% miesięcznie, do maksymalnej wagi 10%.
Ten kamień milowy jest korzystny zarówno dla inwestorów, jak i dla Indii. Dla inwestorów w setki miliardów dolarów funduszy, które śledzą lub są porównywane do indeksu obligacji rynków wschodzących JPMorgan, uzyskują dostęp do indyjskiego rynku obligacji skarbowych o wartości 1,3 biliona dolarów, który w ostatnim czasie oferował jedne z najwyższych zwrotów wśród swoich rówieśników. Włączenie sprawi również, że indeks będzie bardziej zróżnicowany i atrakcyjny, zwłaszcza po wykluczeniu rosyjskich obligacji po inwazji na Ukrainę i w miarę jak wyzwania gospodarcze Chin zmniejszają atrakcyjność ich długu publicznego.
Dla Indii ten ruch zwiastuje większą łączność między jej krajowymi rynkami finansowymi a rynkami zagranicznymi i pomoże jej rozszerzyć bazę inwestorów dla swojego długu publicznego, pozyskać więcej funduszy i obniżyć koszty pożyczek. Na przykład Goldman Sachs przewiduje, że włączenie może zwiększyć globalne inwestycje w indyjski dług publiczny nawet o 40 miliardów dolarów, co wywrze presję na obniżenie rentowności. Napływ pieniędzy może również pomóc rupii w uzyskaniu bardzo potrzebnego wsparcia po tym, jak w ubiegłym tygodniu osiągnęła rekordowo niski poziom w stosunku do dolara amerykańskiego. Ale z drugiej strony, zwiększone przepływy kapitału zagranicznego sprawią również, że rynki obligacji i walut kraju będą bardziej niestabilne i mogą zmusić rząd i bank centralny do bardziej aktywnej interwencji.
Rolnictwo odpowiada za jedną piątą globalnych emisji gazów cieplarnianych (GHG), a ogromna część z nich pochodzi od przeżuwaczy, takich jak krowy i owce, których układy trawienne wytwarzają metan - GHG znacznie silniejszy niż dwutlenek węgla pod względem zdolności do zatrzymywania ciepła. Dania, główny eksporter wieprzowiny i produktów mlecznych, doskonale zdaje sobie z tego sprawę: rolnictwo jest największym źródłem emisji GHG w kraju. Dlatego też, aby uczynić ten sektor bardziej ekologicznym i zainspirować inne kraje do zrobienia tego samego, w tym tygodniu rząd duński zatwierdził pierwszy na świecie podatek węglowy od rolnictwa. Ta miara, która może skutkować naliczeniem od rolników około 100 dolarów rocznie za każdą krowę, ma wejść w życie w 2030 roku, pomagając krajowi w osiągnięciu wiążącego prawnie celu zmniejszenia całkowitej emisji GHG o 70% w stosunku do poziomu z 1990 roku.
Chociaż Dania odpowiada za niewielki ułamek globalnych emisji, jej nowo zatwierdzona miara stanowi ogromny kamień milowy - zwłaszcza jeśli skłoni strefę euro i inne regiony do naśladowania jej przykładu. Zobacz, tylko cztery sektory odpowiadają za prawie wszystkie globalne emisje GHG: energetyka, transport, przemysł i rolnictwo. I chociaż wiele się obecnie robi, aby uczynić pierwsze trzy sektory bardziej ekologicznymi (np. energia odnawialna, pojazdy elektryczne i wodór), niewiele robi się na świecie, aby zwalczać emisje z sektora rolnictwa.
Można by było rozsądnie założyć, że decyzja Banku Japonii o zniesieniu jedynego na świecie ujemnego oprocentowania na początku tego roku doprowadzi do wzmocnienia jena. Wyższe stopy procentowe, w końcu, czynią walutę bardziej atrakcyjną dla międzynarodowych oszczędnościowców i inwestorów. Jednak rzeczywistość nie zawsze jest zgodna z oczekiwaniami, a japońskie władze stają w obliczu ponurej rzeczywistości, ponieważ jen nadal gwałtownie spada. W tym tygodniu jen osiągnął 38-letni dołek w stosunku do dolara, przekraczając poziom, który osiągnął pod koniec kwietnia, zanim japońskie ministerstwo finansów wydało rekordowe 62 miliardy dolarów na wzmocnienie waluty. Analitycy uważają, że władze mogą być niechętne do ponownej interwencji, biorąc pod uwagę ograniczony wpływ poprzednich działań.
Słabość jena i rosnące zakłady traderów przeciwko niemu wynikają z dwóch głównych czynników. Po pierwsze, wskazanie Banku Japonii, że warunki finansowe pozostaną akomodacyjne, wyraźnie pokazało, że jego pierwsza podwyżka stóp procentowych od 17 lat nie jest początkiem agresywnego cyklu zacieśniania polityki pieniężnej, jak to miało miejsce ostatnio w Stanach Zjednoczonych i Europie. Po drugie, zaskakująco silna gospodarka amerykańska i uporczywa inflacja skłoniły inwestorów do zmniejszenia swoich zakładów na obniżki stóp procentowych przez Fed. Tak więc, pomimo podniesienia stóp procentowych przez Japonię z poziomu poniżej zera, stopy te nadal wyglądają na niskie w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi i prawdopodobnie tak pozostaną przez jakiś czas.
Ogólne Ostrzeżenie
Niniejsza treść ma charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowi porady finansowej ani rekomendacji zakupu lub sprzedaży. Inwestycje wiążą się z ryzykiem, w tym z możliwością utraty kapitału. Wyniki osiągnięte w przeszłości nie stanowią gwarancji wyników przyszłych. Przed podjęciem decyzji inwestycyjnych rozważ swoje cele finansowe lub skonsultuj się z wykwalifikowanym doradcą finansowym.
Nie
Trochę
Dobrze